To było zarówno wyzwanie, przygoda i dobra lekcja pokory. Lodowy Szczyt w Tatrach pokazał nam, że nie każda góra nas wpuści na siebie.
Lodowy Szczyt (2627 m n.p.m.) najwyższy szczyt w grani głównej Tatr Wysokich, jest też trzecim co do wysokości (po Gerlachu i Łomnicy) samodzielnym szczytem tatrzańskim. Ciekawostką jest to, że między listopadem 1938 – wrześniem 1939 był najwyższym szczytem Polski.
Pojechaliśmy z przewodnikami Polskiego Klubu Alpejskiego, którzy dbali o bezpieczeństwo kilkuosobowej grupy. Pobudka o 4:00 w sobotę i wyjazd na parking w Stary Smokovec. Później już tylko w górę 🙂
Autor zdjęcia: Monika Szławieniec-Reczuch
Wyszliśmy z Doliny Jaworowej, żeby uniknąć lawinowych miejsc weszliśmy w jej głąb. Później cofając się nieco podeszliśmy pod grań. Po tym manewrze trafiliśmy na szlak nr. 8 na poniższej grafice.
Zdjęcie z oznaczonymi szlakami pochodzi ze strony www.taternik.net
Wejście na Lodowy szczyt prowadzi przez mocno wyeksponowaną część grani Lodowego Konia. Skusiła nas wizja widoków kilometrów okolicznych gór i dziesiątek lub setek metrów przepaści pod nami. Niestety pogoda nie dopisała i nie dość, że widoków nie było, to i wejść na sam szczyt się nie udał. Mieliśmy lekcję tego, kiedy się wycofać, mimo wielkiej chęci brnięcia dalej, żalu wydanych pieniędzy i straty czasu na podróż.
Brak możliwości komentowania.