Po raz drugi mieliśmy przyjemność podnosić nasze umiejętności bezpiecznego chodzenia po górach zimą.
Rok wcześniej, w 2018 roku, wzięliśmy pierwszy raz w kursie podstawowym (polecam). Tym razem namówiliśmy trzeciego kompana.
Drugi raz oddaliśmy się w ręce doświadczonych instruktorów i przewodników górskich, którzy dobierali trasy o odpowiednim poziomie trudności. Kurs zorganizował Paweł Kopta, z którym byliśmy też później na Mnichu i mogę polecić go jako przewodnika.


Dzień 1
Cóż to był za dzień pełen widoków. Nie dość, że szlak ciekawy, to jeszcze trudno było nie pstrykać ciągle zdjęć.










Muszę przyznać, że tego dnia dnie trafiliśmy najlepiej z instruktorem, którego przydzielił nam Paweł. Poganiał, mało tłumaczył i niewiele nas nauczył. Okazało się, że spieszył się na pociąg i kiedy przy zejściu byliśmy już w bezpiecznym terenie wpiął narty i pojechał.
Dobrze, że własne towarzystwo i widoki wynagradzały to rozczarowanie.






Z przełęczy sporo ludzi schodziło i zjeżdżało na nartach.


I jeszcze trochę fotek w drodze powrotnej





Zejście jak zwykle potrafi się dłużyć, ale w takich warunkach i towarzystwie, to aż szkoda kończyć dzień.






Dzień 2
Drugi dzień nie rozpieszczał nas słońcem.
Poszliśmy ćwiczyć na obitej drodze po lewej stronie Kościelca.








Słońca widzieliśmy bardzo niewiele

Nie mogło obyć się bez dłubania 🙂 zahaczyliśmy o lodospad w okolicy Zawratu.



To był bardzo dobry weekend!
Jak się okazało, była kontynuacja szlifowania naszych umiejętności w Tatrach.
Brak możliwości komentowania.