Nasz coroczny, zimowy wyjazd w Tatry wyjątkowo wiosną 🙂 Pandemia zmieniła nam plany, ale pogoda dopisała.
Dolina Pięciu Stawów
Tym razem nie robiliśmy kursu w Tatrach. Pierwszego dnia podeszliśmy do Schroniska Pięć Stawów.
z Łysej Polany – Siklawa (zielonym szlakiem) – Dolina Pięciu Stawów (tu zupa i piwo) i powrót Łysą Polaną (czarny i zielony).
Piękne widoki i mało ludzi.
Mnich
O wejściu na Mnicha pomyślałem kiedy pierwszy raz byłem w Tatrach. Ta szpila widoczna z Morskiego Oka zahipnotyzowała mnie od pierwszego wejrzenia.
Kilka lat później weszliśmy na Mnicha (2,068 m. n. p. m), pod opieką przewodnika. Nie jesteśmy ani Honnoldem ani Caldwellem, więc weszliśmy najprostszą drogą. Mimo to, fajnie było stanąć na szczycie 🙂 Na pewno chcę na niego jeszcze wrócić.
Do Morskiego Oka podjechaliśmy autem, na przepustce przewodnika. Ze schroniska żółtym szlakiem w stronę Szpiglasowego Wierchu, skręciliśmy w czerwony na Wrota Chałubińskiego, w pobliżu Wyżnych Mnichowych Stawków. Stąd już podejście pod Mnicha.
Powrót tą samą drogą do Morskiego Oka.
Trzeci dzień – relaks
Niestety na trzeci dzień zapowiadane było mocne pogorszenie pogody, dlatego zdecydowaliśmy się spędzić popołudnie przy kawie z widokiem na Tatry i wieczorem pojechaliśmy do Wrocławia.
Brak możliwości komentowania.