Udało się nam przejść z Doliny Pięciu Stawów do Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz i na Zawrat z Doliny Gąsienicowej. Dwa dni, dwie świetne trasy i trzech piechurów.
Szpiglasowy Wierch
Trasa: 22 km i 8:45 h, 1.260 m wznios.
Jeszcze w Zakopanem odebraliśmy zarezerowane ABC lawinowe. Z Palenicy Białczańskiej wyszliśmy ok 8:00 do Schroniska Pięciu Stawów. Dzień zapowiadał się bardzo pochmurny, wprawdzie słońce nie wyszło ani razu, ale obyło się bez opadów.
Z Doliny Pięciu Stawów poszliśmy między Przednim a Wielkim Stawem. Trawersując ścianę Miedziene szliśmy jak najszybciej, bo stok jest zagrożony lawinami. Na szczęście tego dnia były dobre warunki i niski stopień zagrożenia.
Po przejściu już prosto w górę na Szpiglasową Przełęcz.
Na przełęczy spotkaliśmy 2 pary podchodzące z Morskiego Oka. Byli słabo przygotowani sprzętowo, a kobiety wyglądały na wykończone. Zapytaliśmy czy wszystko ok, ponowiliśmy pytanie kiedy na przełęcz doszli panowie, choć Ci wyglądali już w dobrej formie. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że nie potrzebują pomocy.
Ze Szpiglasowej Przełęczy podeszliśmy na Szpiglasowy Wierch.
Ze Szpiglasowej Przełęczy nie szliśmy letnim żółtym szlakiem, tylko żlebem do Doliny Za Mnichem. Stamtąd już blisko do Morskiego oka.
Niestety schodząc spotkaliśmy 2 ratowników GOPR, którzy szukali kilku osób. Nie mamy pewności, ale prawdopodobnie tych 2 par. Opisaliśmy gdzie ich spotkaliśmy i w jakim byli stanie.
Schodząc dalej doszliśmy do czerwonego szlaku prowadzącego od Wrót Chałubińskiego i dalej żółtym do Morskiego Oka.
W Morskim Oko nie zatrzymywaliśmy się, bo woleliśmy szybko dojść do Palenicy, dojechać do Zakopanego i pójść na dobry obiad.
Zawrat
Trasa: 24 km, 9h, 1,750 m wznios.
O 7:55 ruszyliśmy z Kuźnic do Schronisko Murowaniec i już o 9:38 piliśmy poranną kawę.
Z Murowańca ruszamy niebieskim szlakiem na Kasprowy Wierch i po chwili skręcamy w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Przechodzimy po dobrze zamarzniętej tafli.
Idąc mniej więcej linią niebieskiego szlaku dochodzimy nad Zmarzły Staw Gąsienicowy. Tu ubieramy raki, bo zaraz zrobi się stromiej. Kontynuujemy niebieskim szlakiem na Zawrat.
Po obu stronach widać odcinki Orlej Perci, z prawej Zawratowa Turnia i dalej Świnica, z lewej mamy Mały Kozi Wierch, Kozią Przełęcz i Granaty.
Ostatni kawałek to już ostre podejście (ok. 40º nachylenia), miejscami sporo nawianego śniegu i miejscami mocno oblodzone. Było to uciążliwe na sporym kawałku gdzie wyprzedzałem grupę. Za to już na zejściu wybite stopnie ułatwiały szybkie zejście ze żlebu.
Na szczycie oczywiście wiało mocno. Dłuższy czas byłem tylko ja i para, która świętowała coś małym prosecco.
Kusiło, żeby zejść do Pięciu Stawów, ale powrót tą trasą zająłby nam zdecydowanie za długo. Dlatego wróciliśmy tą samą trasą.
Miałem ochotę podejść na Skrajny Granat albo północną grań Skrajnego Granatu (2228 m), ale po dojściu na wysokość ok 2.040 m, schodzący przewodnik, który zawrócił z klientem powiedział, że wyżej jest lód zmrożony jak beton, bez śniegu i odradza pchanie się tam. Wolałem nie ryzykować i zszedłem szybko na dół.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz